Pierwszy Taniec jest to jeden z ważniejszych momentów wesela i każda para kilka miesięcy przed ceremonią minimum 5 razy w ciągu tygodnia o nim myśli. Na początku pojawia się pytanie, czy uczyć się w szkole tańca czy samemu w domu. Jeśli to już ustaliliście, to teraz czas na wybór utworu, co wbrew pozorom też nie jest łatwe. Poszło? Ufff… piosenka z głowy. Ale to jeszcze nie koniec, bo przed Wami najważniejsze – choreografia czy improwizacja Pierwszego Tańca – co wybrać?
Polecam zajrzeć : Jaka piosenka na pierwszy taniec?
1. Improwizacja a choreografia – co dla kogo?
Improwizacja jest świetną opcją , gdy tańcem po prostu się bawicie i nie jest on dla Was sytuacją stresującą. 3, 4 dni przed weselem warto włączyć wybraną piosenkę i po prostu sobie do niej zatańczyć, poniekąd oswajając się z nią. Mimo wszystko wiele jest par, które uwielbiają tańczyć, ale chcą nauczyć się pewnej choreografii, żeby ich taniec był elegancki i pełen gracji.
Jeśli natomiast strach Was paraliżuje, a myśl o tym, że każdy będzie miał wlepiony w Was wzrok spędza Wam sen z powiek, to z całego serca polecam choreografie. Prosty układ doda Wam pewności siebie. Ponadto jeśli byliście w 100% przekonani, że zatańczycie „na żywioł” po wcześniejszym opanowaniu kroku podstawowego i fajnych obrotów, ale na próbach w szkole tańca kompletnie nie możecie się zgrać ani nie wiecie, jak zacząć – to też polecam choreografie. Bo jeśli na próbach sobie nie radzicie, to przed Waszymi gośćmi wcale nie będzie lepiej.
2. Wszystko zależy od piosenki.
Tak – piosenka wyznacza nam tor, którym pójdziemy. Jeśli mamy piosenki rozliczane na dwa, o niezmiennym rytmie (choć dynamika może się zmienić) to jest to idealne rozwiązanie do tego, aby zaimprowizować i wykorzystać do tego taniec użytkowy. ALE! – jego też trzeba się nauczyć oraz perfekcyjnie opanować obroty i przejścia, aby móc się nimi po prostu bawić. Improwizacja nie oznacza pójście na żywioł bez jakiegokolwiek wcześniejszego przygotowania. Miejcie to na uwadze. Taniec użytkowy jest też świetną bazą do tego, aby stworzyć przepiękną choreografię, która dla Waszych widzów wcale nie będzie wyglądać jak wyuczony układ. Tę opcję polecam każdemu, komu zależy na naturalności.
Jeśli wybieramy piosenkę w rytmie walca, foxtrota, salsy, tanga czy rumby to warto zapisać się na kilka lekcji i stworzyć chociażby najprostszą choreografię, gdyż tańce te wymagają technicznego zapoznania się z krokiem, by móc go wykonywać z lekkością.
3. Co bardziej minimalizuje stres – improwizacja czy choreografia?
Wszystko zależy od tego, jakim typem ludzi jesteście. Jeśli lubicie mieć wszystko ładnie poukładane, przeanalizowane, rozliczone – to choreografia będzie strzałem w 10! Dzięki niej wyuczycie się na pamięć następujących po sobie figur, a ponadto poznacie dokładnie piosenkę. I tak naprawdę jedno z drugim się łączy, gdyż niektóre pozy taneczne robi się do słów, więc w Waszym mózgu będą tworzyć się swego rodzaju połączenia i podświadomie będziecie łączyć dany moment w muzyce z odpowiednim ruchem. I to z całą pewnością pozwoli Wam poczuć się lepiej, a co za tym idzie – zminimalizuje to stres.
Tutaj pewnie padnie w Waszej głowie pytanie – a co jeśli zapomnimy kroku? Po pierwsze jest Was dwoje – zatem każdy z Was pamięta na swój sposób układ i jest w stanie pokierować drugą osobą. A po drugie – jeśli wyćwiczycie choreografię do perfekcji to nic takiego się nie wydarzy. Pamiętajcie – praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka.
Improwizacja natomiast jest stresująca zarówno dla partnera – bo to on jest dyrygentem w tańcu, to on decyduje co, gdzie i kiedy zrobi, a od razu powiem, że nie jest to prosta sprawa, szczególnie gdy musi to robić przy udziale publiki. Jest to również stresująca sytuacja dla parterki – gdyż jest ona ciągle niepewna swojego kroku (a do tego dochodzą jeszcze buty na obcasie i długa suknia), zatem sama zaczyna brać sprawy w swoje ręce i zaczyna prowadzić, a wtedy już tylko chwila dzieli Was od tanecznej tragedii. Dlaczego? – mózg kobiety i mężczyzny to dwa odmienne mechanizmy, więc w 95% Wasze myśli się różnią, i jeśli np. partner chcę wykonać swój obrót z ręką na dole, to partnerka w tym samym czasie będzie chciała mu zrobić obrót z ręką w górze. Oczami wyobraźni widzicie już tę sytuację? Tak… ja tez 😉 I wydaje mi się, że już nawet nie muszę mówić o nagłym wzroście poziomu stresu i o piętrzących się podobnych tanecznych niepowodzeniach.
4. Wasze wesele to idealny moment na ROZWÓJ TANECZNY
Bo kiedy jak nie teraz?! Zostawcie improwizację na resztę nocy, a na Pierwszy Taniec zróbcie coś wyjątkowego. To Wy jesteście w ten dzień najważniejsi, najpiękniejsi, jesteście na pierwszym miejscu, więc z pewnością zależy Wam na tym, aby prezentować się najlepiej jak tylko potraficie i nie mówię tu jedynie o wyglądzie. Znacie słowa – najlepsza inwestycja to ta w siebie? Jeśli nie to je zapamiętajcie i życie wg tej zasady.
Ślub to idealny moment do poznawanie siebie na parkiecie, na odkrycie swojego tanecznego potencjału. Jest to idealny moment, by w końcu nauczyć się tańczyć i doskonalić te umiejętność przez całe życie. To jak z jazdą na rowerze – jak raz dobrze się nauczysz, to nigdy tego nie zapomnisz.
Wiele osób, a przede wszystkim są to mężczyźni – mówią, że nie lubią tańczyć. To nie tak – nie lubią, bo po prostu nie wiedzą, co robić, a jeśli człowiek nie co robić, to czuję się zagubiony, czuję się w danej sytuacji niekomfortowo. A rozwiązanie tego problemu jest takie proste – wystarczy przyjść do specjalisty i nauczyć się kilku podstawowych kroków. Tylko UWAGA – to jest uzależniające J Jak ktoś raz spróbuję, to może przepaść bez reszty 😉
A gdy mówię o rozwoju tanecznym to mam w głowie pewną parę, które uczyła się u mnie tańca od A do Z, łącznie z choreografią. Nasza przygoda trwała kilka dobrych miesięcy, ale nigdy nie zapomnę, jak będąc na ich weselu i widząc na żywo ich Pierwszy Taniec, zauważyłam łzy wzruszenia u mamy pana młodego. Była ona tak pozytywnie zaskoczona występem swojego syna, ponieważ nigdy nie widziała go tańczącego. A wtedy… tańczył wraz z żoną walca wiedeńskiego po całej sali i po prostu wspólnie płynęli po parkiecie.
Był to widok wart miliona dolarów, który dowodził, że ich rozwój taneczny dostrzegli też inni 😉
5. Pochwały, zachwyt i uczucie satysfakcji
Nic tak nie poprawia samopoczucia jak dobrze wykonane zadanie, czyli inaczej mówiąc jak dobrze zatańczony Pierwszy Taniec. Nic Was tak nie napoi dumą i satysfakcją jak gromkie brawa, piski i uśmiech Waszych gości po skończonym występie. Nie wspominając już o tym, że perfekcyjnie wykonany układ będzie na ustach każdej osoby na Waszym ślubie. Każdy będzie Was chwalił i wyrażał zachwyt. A to bardzo miłe, gdy ktoś doceni Waszą pracę. Pokażcie, że zależy Wam na Waszych gościach i stwórzcie dla nich wyjątkowe widowisko.
6. Pięknie zatańczony taniec = piękna pamiątka
Każda para na ten dzień wybiera najlepszy catering, najlepsza salę, najlepszego fotografa, najlepszego kamerzystę, itd… A dlaczego? Bo chcą, żeby wszystko było wtedy na tip top, chcą, aby dzień ślubu był najwspanialszym dniem i chcą też mieć najpiękniejszą pamiątkę z tego dnia. Właśnie – PAMIĄTKĘ. Pierwszy Taniec zatańczony płynnie, w rymie, z uśmiechem na twarzy i wzrokiem wpatrzonym w siebie nawzajem to idealny moment do uwiecznienia na nagraniu. Poza tym nie ma nic lepszego od zdjęcia, na którym widać Wasze szczęścia podczas wykonywania pięknej tanecznej figury. A potem takie zdjęcie ląduje na ścianie w Waszej sypialni, przypominając Wam o tym, jak zachwyciliście swoich gości fantastycznym występem.
7. Taniec to wspaniała przygoda – zatem idźcie w tym samym kierunku 😉
Choreografia to pewien proces – i tego nikt nie ukrywa. Najpierw trzeba się nauczyć korku, potem ciekawych przejść, niebanalnych figur, być może podnoszeń, potem jeszcze złożyć to w jedną całość, a na koniec dopieścić estetycznie. Tak – dużo pracy. Ale uwierzcie – nic tak nie wzmocni Waszej relacji jak wspólnie stworzone dzieło. Podczas prób spędzacie ze sobą masę czasu, gdzie nie ma TV, komórki i innych rozpraszaczy. Jesteście tylko Wy i muzyka, czyli idealny klimat do wzmacniania relacji. Dzięki choreografii pierwszego tańca nauczycie się ze sobą współpracować, pomagać sobie wzajemnie, nauczycie się też iść na kompromisy – a to wszystko będzie miało pozytywny efekt w Waszym codziennym życiu.
Taniec to taki niemówiący psychoterapeuta, a moje pary na pewno widzą, o czym mówię 😉
A oto wyniki mojego pytania, które do Was skierowałam: