Jest kilka wytycznych, dzięki którym będzie Wam się lepiej tańczyło, ale tak naprawdę najważniejsze są: pozytywne nastawienie i wyrozumiałość do siebie samych i do drugiej połówki. A teraz lecimy do pozostałych spraw:
Po pierwsze:
OBUWIE ZMIENNE – i to najlepiej sportowe. Chodzi tu nie tylko o to, że lepiej ćwiczy się w wygodnych, przystosowanych do treningów butach, ale przede wszystkim jest to forma szacunku dla drugiej osoby. Pamiętajcie, że sale taneczne mają zazwyczaj sporej powierzchni parkiet, którego wysprzątanie zajmuję dość dużo czasu. Poza tym lekcje bardzo często odbywają się jedna po drugiej i po prostu fizycznie nie da się sprzątać po każdych zajęciach. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, by w okresie zimowym lub gdy pogoda nie rozpieszcza, wejść do czystego pomieszczenia i zostawiać na pogłodzę kawałki błota lub kałuże z topniejącego śniegu.
Oczywiście w lecie również obowiązuje ta zasada.
PS. Na treningi w butach ślubnych przyjdzie czas po opanowaniu całej choreografii.
Po drugie:
WYGODNY UBIÓR. To tyczy się głównie kobiet, ponieważ gdy robimy np. unoszenia nasz komfort zdecydowania spada, kiedy mamy na sobie króciutką spódniczkę. Czasem krój sukienki nie pozwala nam na pełen zakres ruchu, co powoduje, że dany ruch nie do końca wychodzi. Moja rada? Najlepiej ubrać wygodny t-shirt i dresowe spodnie lub legginsy. Zobaczycie, że jakość tańca wzrośnie o kilka poziomów.
Na próby w sukni ślubnej (prototypie ode mnie) i koszuli/marynarce/kamizelce przyjdzie czas po opanowaniu choreografii.
Po trzecie:
WODA. Ale o tym, wydaje mi się, nie powinnam w ogóle przypominać. Już w szkole byliśmy uczeni, że na wf powinniśmy zabierać ze sobą coś do picia. I tak też jest i w tym przypadku. Bo taniec to też aktywność fizyczna i to czasem naprawdę wymagająca, zatem dbajmy o odpowiednie nawodnienie naszego organizmu.
Więc jak? Gotowi na lekcje tańca? 🙂